Suburbanizacja może przyczynić się do rozwoju zielonej energii, a zwłaszcza biogazowni, a to dzięki współpracy nowych mieszkańców terenów podmiejskich oraz rolników i hodowców.
Obecnie w Polsce mamy do czynienia z największą w historii falą przesiedlania się mieszkańców miast na tereny podmiejskie.
Efekty tego zjawiska można mnożyć – zarówno te negatywne, jak i pozytywne. Jednakże w dobie suszy i nacisków Unii Europejskiej na zieloną transformację energetyczną, można dostrzec nową szansę na ekologiczną produkcję prądu. Jest nią współpraca nowych mieszkańców terenów podmiejskich oraz rolników i hodowców, którzy zamieszkują te tereny od wielu lat. Wydawać by się mogło, że energetyka nie jest domeną gospodarstw rolnych, a korzyści dla nowych domów rodzinnych nie są oczywiste. Jednakże istnieje rozwiązanie, które usprawni symbiozę tych dwóch grup społecznych i może zauważalnie zmniejszyć emisje CO2. Rozwiązaniem, o którym mowa są biogazownie rolnicze.
– Biogazownie zazwyczaj są instalacjami kogeneracyjnymi, czyli wytwarzają równocześnie prąd i energię cieplną. Na ten moment w 8 biogazowniach Goodvalley o mocy 7,4 MWe wytwarzamy rocznie ok. 54 GWh energii elektrycznej, co wystarczyłoby do zaopatrzenia ok. 17.000 gospodarstw domowych – sytuację skomentowała Anita Bednarek, kierownik ds. Energii w Goodvalley, podczas Webinarium BMP: Własne Źródła Energii.
Zaopatrzenie takiej ilości domów wymaga jednak stworzenia odpowiedniej sieci dystrybucyjnej. Jednakże, tego typu inwestycje przynoszą wymierne korzyści – szczególnie dla środowiska.
– Dzięki biogazowniom udało nam się zredukować w 2019 r. ok. 250.000 ton emisje CO2. Odpowiada to rocznej emisji spalin z ponad 80.000 samochodów osobowych. Na ten moment jest to jedynie przewidywanie przyszłości, ale jeśli doszłoby do sytuacji, w której rolnicy współpracowaliby w tym zakresie z mieszkańcami peryferii miast, to doszłoby do rewolucji w obszarze odnawialnych źródeł energii. W tym aspekcie mogą być pomocne w sposób szczególny przepisy dot. spółdzielni lub klastrów energetycznych, których działalność mogłaby znacząco zoptymalizować ten model współpracy z korzyścią dla obu stron – dodaje ekspertka.
Kwestią, która budzi obawy lokalnych społeczności w kontekście biogazowni jest obawa o nieprzyjemny zapach, który może wydzielać się w procesie fermentacji w biogazowniach. Z drugiej strony rozwój technologii zagwarantował nowe rozwiązania, które zmieniają sytuację.
-Biogazownie są szczelnie zamkniętymi instalacjami, a dzięki procesowi odgazowania wykorzystywanej w nich biomasy dochodzi do znaczącej redukcji zapachów towarzyszących nawozom odzwierzęcym i innym produktom odpadowym. Mówi się, że dzięki biogazowniom odór jest redukowany o ok. 80 proc.. Dzięki temu woń przefermentowanej biomasy, stosowanej na polach jako nawóz organiczny, jest mniej uciążliwa niż zapach surowych substratów z produkcji rolnej lub z przetwórstwa rolno-spożywczego. Dodatkowo, biogazownie są z reguły budowane w znacznej odległości od miejsc zamieszkania. Naszym zadaniem jest teraz przekonanie obu grup społecznych do współpracy, a także doprowadzenie do ustabilizowania systemu wsparcia OZE, ponieważ w przeciągu ostatnich lat był on bardzo zmienny. Warto dodać, że biogazownie nie są najtańszym źródłem energii, przede wszystkim z uwagi na rozbudowaną technologię, jednakże zalety ich funkcjonowania są tak duże, że prędzej czy później musi to zostać dostrzeżone i przełożyć się na efekt ekologiczny – podsumowuje Anita Bednarek.
ZIELONA GMINA [Biomasa Magazyn] Beata Klimczak – 19 czerwca 2020