W ostatnich latach temat biogazowni regularnie powraca w lokalnych debatach. Jedni widzą w nich szansę na rozwój gminy i nowe źródło energii, inni obawiają się uciążliwości – od zapachów po wzmożony ruch ciężarówek. Przykładem jest spór w gminie Padew Narodowa, opisany w serwisie Korso, gdzie mieszkańcy sprzeciwiają się budowie biogazowni rolniczej o mocy 1 MW w pobliżu domów, szkoły i instytucji publicznych.
Czy jednak każda biogazownia to zagrożenie? A może warto rozróżnić duże instalacje przemysłowe od mikrobiogazowni do 50 kW, które coraz częściej pojawiają się w polskich gospodarstwach rolnych?
Skąd biorą się obawy mieszkańców?
Najczęściej powtarzające się zarzuty wobec biogazowni to:
- Uciążliwości zapachowe – obawa, że fermentacja odpadów będzie wiązała się z przykrym zapachem.
- Hałas i zwiększony ruch ciężarówek – szczególnie w małych miejscowościach, gdzie infrastruktura drogowa jest ograniczona.
- Bezpieczeństwo – metan jest gazem palnym, więc pojawiają się lęki związane z możliwością wybuchu czy awarii.
- Spadek wartości nieruchomości – mieszkańcy obawiają się, że bliskość biogazowni obniży atrakcyjność działek i domów.
W przypadku dużych instalacji przemysłowych część z tych argumentów jest uzasadniona – choć również mocno zależy od jakości projektu i zarządzania inwestycją. Ale czy te same obawy mają sens w przypadku mikroinstalacji do 50 kW?
Duże biogazownie (MW) a mikrobiogazownie (do 50 kW) – dwie różne skale
🔹 Duża biogazownia (np. 1 MW)
- Powstaje zwykle jako inwestycja komercyjna spółek zewnętrznych.
- Wymaga dostaw substratów w ilościach kilkudziesięciu ton dziennie.
- Generuje zwiększony ruch pojazdów ciężarowych.
- Często lokalizowana poza gospodarstwem, w pobliżu miejscowości lub w strefach przemysłowych.
🔹 Mikrobiogazownia (do 50 kW)
- Jest instalacją przyzagrodową, powstającą na terenie gospodarstwa rolnego.
- Wykorzystuje lokalne odpady rolnicze – gnojowicę, obornik, resztki pasz, niewielkie ilości kiszonki.
- Substraty są „na miejscu”, więc nie ma transportu ciężarowego.
- Skala jest nieporównywalnie mniejsza – fermentory mieszczą kilkadziesiąt, a nie tysiące metrów sześciennych biomasy.
- Hałas i emisje są znikome, a praca urządzeń jest porównywalna do pracy ciągnika czy silnika elektrycznego.
Obawy wobec mikrobiogazowni – czy są zasadne?
- Zapach – w mikrobiogazowni odpady rolnicze nie leżą na pryzmie ani nie gniją na polu, tylko trafiają do szczelnego fermentora. To właśnie zmniejsza emisję odorów. Dla sąsiadów oznacza to mniej zapachu niż przy tradycyjnym gospodarowaniu obornikiem.
- Hałas – moc 50 kW odpowiada małemu agregatowi prądotwórczemu. Nowoczesne instalacje są dobrze wygłuszone, a ich praca nie stanowi problemu dla otoczenia.
- Ruch ciężarowy – brak. Rolnik korzysta z własnych odpadów, które i tak powstają w gospodarstwie.
- Bezpieczeństwo – mikrobiogazownie są projektowane zgodnie z restrykcyjnymi normami. Fermentory są szczelne, a instalacja podlega kontrolom UDT i WIOŚ. W praktyce ryzyko awarii jest niższe niż w przypadku zwykłej instalacji gazowej w budynku mieszkalnym.
- Wartość nieruchomości – w Niemczech czy Danii obecność mikrobiogazowni na wsi nie obniża cen gruntów, a wręcz przeciwnie – często oznacza lepszą infrastrukturę energetyczną i stabilniejsze gospodarstwa.
Szansa dla mieszkańców i gminy
Zamiast patrzeć na biogazownie wyłącznie przez pryzmat ryzyk, warto zwrócić uwagę na korzyści:
- Nowe podatki dla gminy – każda biogazownia zasila budżet lokalny.
- Energia dla rolników i mieszkańców – mikrobiogazownie mogą dostarczać prąd i ciepło, obniżając koszty i zwiększając niezależność od zewnętrznych dostawców.
- Miejsca pracy – w dużych projektach to dodatkowe etaty, w mikrobiogazowniach – stabilizacja gospodarstw, które zatrudniają lokalnych mieszkańców.
- Mniej odorów i emisji – odpady są zagospodarowane w kontrolowany sposób, a nie gniją w otwartym środowisku.
- Odnawialne źródło energii – zamiast kupować drogi gaz czy węgiel, gmina może korzystać z lokalnych zasobów.
Mikroinstalacje – biogazownia sąsiadem, którego nie widać
Największym problemem w debacie o biogazowniach jest brak rozróżnienia między dużymi projektami przemysłowymi a mikroinstalacjami. Mieszkańcy słysząc słowo „biogazownia” wyobrażają sobie zakład wielkości fabryki – a nie przyzagrodową instalację, która często nie wyróżnia się z krajobrazu wsi.
Biogazownia 50 kW to nie jest „moloch”, ale narzędzie dla rolnika, by lepiej wykorzystać odpady i uniezależnić się energetycznie. W takich przypadkach większość obaw – smród, ciężarówki, hałas – po prostu nie znajduje uzasadnienia.
Podsumowanie
Biogazownia w sąsiedztwie może być zarówno źródłem obaw, jak i szansą. W przypadku dużych, przemysłowych projektów faktycznie należy uważnie analizować lokalizację i wpływ na społeczność. Jednak w przypadku mikrobiogazowni do 50 kW, które pracują na odpady z własnego gospodarstwa, mówienie o „zagrożeniu dla mieszkańców” jest przesadą.
To raczej szansa na czystszą wieś, tańszą energię i rozwój lokalnej gospodarki, niż powód do protestów.